Wiadomości - Aktualności
Zawsze zostaje im Strasburg?
Dodał: MC Data: 2006-04-07 12:01:37 (czytane: 8244)
Trzeci rok sporu o korzystną odsprzedaż akcji pracowniczych.
Renciści i emeryci z Gacek przegrali w pińczowskim Sądzie Pracy z konsorcjum Lafarge - Atlas, ze Skarbem Państwa i ze swoimi związkami zawodowymi. To te podmioty stanowiły stronę w procesie o odsunięcie ich, byłych pracowników Zakładów Przemysłu Gipsowego Dolina Nidy S.A. w Gackach, od możliwości korzystnej sprzedaży akcji prywatyzacyjnych państwowej niegdyś firmy.
Pełnomocnik emerytów i rencistów zapowiada, że odwoła się od wyroku. A jeśli zajdzie taka potrzeba, doprowadzi proces do Strasburga. Przed Trybunał Praw Człowieka.
Swoi swoim...
Skandal z akcjami Gacek wybuchł trzy lata temu. Tuż przed terminem rozpoczęcia korzystnego skupowania akcji pracowniczych emeryci i renciści dowiedzieli się, że ich ten przywilej nie dotyczy. Wszystkiemu winien był pakiet socjalny, gdzie zapisane zostało, że konsorcjum Atlas - Lafarge zobowiązane jest do odkupienia bonów prywatyzacyjnych, ale tylko od osób, które w dniu wejścia przepisów w życie, są czynnymi pracownikami Gacek.
Tym sposobem od znaczących pieniędzy odsuniętych zostało blisko osiemset osób, byłych pracowników zakładów gipsowych. Protesty i negocjacje dały ludziom to, że mogli oni odsprzedać swoje akcje krakowskiemu biuru maklerskiemu. Tyle, że nie po piętnaście złotych, tak, jak skupowało je od swoich pracowników konsorcjum, a po sześć złotych za sztukę. Znaczna część rencistów, mając do wyboru albo tyle, albo nic, zgodziła się na tę propozycję. Teraz, generalnie starsi ludzie, szukają sposobu na odzyskanie różnicy pomiędzy tym, co oni dostali za akcje, a kwotą, którą swoim czynnym pracownikom wypłaciło konsorcjum.
Poszli do sądu
Mniej więcej rok temu emeryci i renciści wystąpili z roszczeniami do sądu pracy. Pozwy dla nich, wraz z uzasadnieniem żądań, przygotowało biuro poselskie posła Zbigniewa Nowaka. W sumie do sądu pracy, rejonowego w Pińczowie i okręgowego w Kielcach, wpłynęło kilkaset pozwów.
Pierwszy decyzję podjął sąd pracy w Pińczowie. Uznał on, że renciści i emeryci mogą dochodzić swoich praw, tyle że na drodze cywilnej.
Od decyzji tej odwołała się blisko dustuosobowa grupa starszych ludzi. Jeśli chodzi o procesy cywilne, dla emerytów i rencistów oznaczało to znaczne koszty. Opłata sądowa to procent od żądanej kwoty. W praktyce większość z nich, by założyć cywilną sprawę, musiała wpłacić od tysiąca do ponad dwóch tysięcy złotych wstępnej opłaty sądowej, tytułem rozpoczęcia procesu. Problem w tym, że, jak twierdzą sami zainteresowani, mając kilkaset złotych emerytur i rent miesięcznie, nie stać ich na pokrycie takich kosztów. Zwłaszcza, że nie mają gwarancji, iż wygrają proces.
Mimo to procesy cywilne rozpoczęły się. Garstka zainteresowanych wystąpiła do sądu pińczowskiego z prośbą o zwolnienie ich z obowiązkowych opłat. Ten przychylił się do ich prośby. Procesy cywilne zaczęły się.
W dniu, w którym sąd cywilny miał ogłosić pierwsze wyroki, sędzina prowadząca rozprawę, odwołała zapowiedziane posiedzenie sądu. Decyzję swą tłumaczyła przysługującymi jej uprawnieniami. Tymczasem okazuje się, że Okręgowy Sąd Pracy w Kielcach przyznał rację emerytom i rencistom, uznając, że sprawa akcji, to jednak sprawy pracownicze. Tym sposobem odwołania emerytów i rencistów wróciły do Sądu Pracy w Pińczowie.
Racje stron
Pierwsze rozprawy odbyły się tydzień temu. Uczestniczyli w nich emeryci i renciści, ich pełnomocnik, przedstawiciel konsorcjum Atlas - Lafarge, oraz przedstawiciel Ministerstwa Skarbu Państwa. Posiedzenie sądu nie trwało dłużej niż pół godziny.
Po krótkiej przerwie renciści i emeryci usłyszeli wyrok - wytoczenie powództwa było niczym nie uzasadnione. Sąd oddala ich roszczenia w całości. Nie obciąża skarżących kosztami procesu. - Zostaliście wprowadzeni w błąd na zasadzie "Jedna pani powiedziała drugiej pani" - argumentowała wyrok prowadząca rozprawę sędzina Anna Zelek.
Jej zdaniem, skoro jest taki a nie inny pakiet socjalny, w którym wyraźnie jest zapisane, że konsorcjum ma obowiązek odkupienia akcji wyłącznie od swoich czynnych pracowników, roszczenia rencistów i emerytów są bezzasadne.
Innego zdania był pełnomocnik skarżących. Według jego oceny, to właśnie pakiet socjalny, dokładniej zawarty w nim zapis odsuwający emerytów i rencistów od korzystnej dla nich sprzedaży akcji, był przedmiotem sporu. Tym bardziej, że zeznający w procesie związkowcy twierdzą, że nigdy nie było ich intencją odsunięcie od korzyści gackowskich emerytów i rencistów.
Jeśli chodzi o pozostałych uczestników procesu: przedstawiciel konsorcjum podkreślał, że Atlas - Lafarge wywiązały się z ciążących na nich obowiązków, wynikających z zapisu pakietu. Przedstawiciel Ministerstwa Skarbu Państwa dowodził, iż nie jest to jego problem, gdyż pakiet, to umowa pomiędzy reprezentującymi załogę związkami zawodowymi a nabywcami akcji państwowej firmy. Pełnomocnik emerytów i rencistów podnosił z kolei, że sąd bezpodstawnie odrzucił jego wnioski dowodowe w postaci zeznań związkowców oraz ustaleń prokuratury w Nowym Sączu, która dopatrzyła się szeregu nieprawidłowości w prywatyzacji Gacek.
Przekładając te zawiłości na fakty. Sędzina Anna Zelek oddzieliła od siebie dwie czynności: prawo do bezpłatnego nabycia akcji pracowniczych i przywilej korzystnej ich odsprzedaży. Ta pierwsza wobec emerytów i rencistów Gacek została dotrzymana. Ludzie dostali akcje. Za zupełnie odrębną czynność uznała przywilej korzystnej ich odsprzedaży. Jej zdaniem, skoro w pakiecie socjalnym jest zapis, że konsorcjum ma zobowiązania wyłącznie wobec swoich czynnych pracowników, emeryci i renciści nie mają o czym dyskutować. Pod takim, a nie innym zapisem podpisali się przecież ich przedstawiciele - prowadzące negocjacje związki zawodowe państwowych wówczas jeszcze zakładów gipsowych.
- Dzielenie pracowników firmy na uprzywilejowanych i nie uprzywilejowanych to łamanie konstytucyjnej zasady równości - uważa pełnomocnik emerytów i rencistów.
- Po co było w paragrafie 23 dawać nam prawo do nabycia akcji, by w paragrafie 30 zapisać, że nikt ich od nas nie odkupi? - pytał jeden z rencistów. - Pakiet socjalny dyskryminuje nas. To tak jakbyśmy wzięli Konstytucję i czytali zapisane w niej piękne zasady równości i sprawiedliwości społecznej. Tyle że w naszym przypadku, ta Konstytucja kończy się dodatkowym zapisem "dotyczy tylko wybranych" - tłumaczył inny, starszy człowiek. - Jest nas coraz mniej, bo wymieramy. Zniszczyło nas kilkadziesiąt lat pracy w Gackach - podnosił ktoś inny jeszcze.
- To, że złożyliśmy indywidualne pozwy to jedno. Według mnie sąd powinien potraktować nas jako protest zbiorowy. Bo jest nas kilkaset pokrzywdzonych osób. Tymczasem sąd obsługuje nas "taśmowo", wzywając po kilka osób na salę. Co z tego, że mam wezwanie w charakterze świadka, skoro sąd nie uznał za stosowne przesłuchać mnie? - pytał inny emeryt. - Dostałem wezwanie na sprawę, stawiłem się o wyznaczonej godzinie. I co? - Posiedziałem sobie w ławach sądowych, bo sędzina nie miała do mnie żadnych pytań? - mówił ktoś inny.
Pełnomocnik się odwoła
Pełnomocnik rencistów nie zgadza się z werdyktem, wydanym przez sędzinę Zelek. Zamierza odwołać się od jej postanowienia do Okręgowego Sądu Pracy w Kielcach. - Jeśli będzie taka potrzeba, dojdziemy do Strasburga - zapowiada.
Źródło:
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 3.22.249.158