Wiadomości - Aktualności
Mandaty (na razie) ocalały
Dodał: MCK Data: 2007-02-09 19:43:51 (czytane: 6291)
...czyli jak Nowy Korczyn uratował wójta i przewodniczącą rady. Ale to nie koniec kłopotów - gmina stoi u progu bankructwa.
Dwie sesje w ciągu czterech dni, z których jednej... tak naprawdę nie było. Ostre starcia nowej i starej władzy, uratowane mandaty wójta i przewodniczącej rady - ostatni tydzień w Nowym Korczynie mimo zimy był bardzo gorący i bogaty w wydarzenia.
Wiktor Kwas, wójt Nowego Korczyna, przekonał radnych - nadal rządzi gminą. (A. Ligiecki)
Doszło do pierwszej - po
listopadowych wyborach - poważnej próby sił. Między koalicją, która
przejęła władzę, a ludowcami, którzy dość nieoczekiwanie ją utracili.
WOJNA O MANDATY
Przyczynkiem
do korczyńskiej "wojny na górze” stały się... oświadczenia majątkowe.
Fakt, iż wójt Wiktor Kwas oraz przewodnicząca Rady Gminy Małgorzata
Matusik nie złożyli tych dokumentów w ustawowym terminie u wojewody,
spowodował lawinę problemów.
Obydwoje trafili na "czarną listę”
wojewody świętokrzyskiego. Razem ze sporą grupą spóźnialskich
samorządowców, którym za złamanie prawa grozi utrata mandatów.
Pierwsza
sesja w tej sprawie miała się odbyć 1 lutego. Na wniosek czterech
radnych opozycji, ale na skutek uchybień formalnoprawnych nie doszła do
skutku. Kolejną, już w normalnym trybie zwołano w poniedziałek.
Tematem
numer jeden było wygaśnięcie mandatów wójta i przewodniczącej.
Małgorzata Matusik uratowała głowę już na początku posiedzenia, kiedy
na wniosek trójki radnych koalicji jej sprawa została zdjęta z porządku
obrad. Argumentowano, iż ewentualna zmiana szefowej rady - w chwili,
gdy trwają prace nad nowym budżetem - mogłaby odbić się niekorzystnie
na działalności samorządu. Zresztą w przypadku przewodniczącej nie ma
pośpiechu: termin na przyjęcie "uchwały wygaszającej” mija dopiero w
marcu.
Do 5 lutego rada musiała podjąć decyzję w sprawie wójta.
Wiktor Kwas złożył oświadczenie majątkowe 27 grudnia, a więc na tydzień
przez ustawowym terminem, tyle że w niewłaściwym miejscu. Nie u
wojewody, jak stanowią przepisy, lecz w buskim Urzędzie Skarbowym.
-
Zaistniała sytuacja nie jest równoznaczna z niezłożeniem oświadczenia -
argumentował Wiktor Kwas, przedstawiając radnym obszerne wyjaśnienia. -
Inaczej ocenia się osobę, która nie chce złożyć oświadczenia
majątkowego lub składa jej niezgodnie z prawdą. Ja się od tego nie
uchylam. Oświadczenie złożyłem. Chciałem i pokazałem swój majątek. Nie
mam niczego do ukrycia - przekonywał wójt, prosząc radnych o
zakwalifikowanie tej sytuacji jako "nieistotnego uchybienia przepisom”.
WÓJT NADAL RZĄDZI
Stanowisko włodarza gminy
poparła Małgorzata Matusik. - Przepisy są niespójne. Dwie ustawy nie
współgrają i stąd ten dylemat. To jeden wielki kociokwik prawny! Może
mieć zastosowanie... w Bangladeszu, a nie w państwie, gdzie powinny
obowiązywać przepisy prawa - grzmiała przewodnicząca, dodając: - Sąd
najlepiej oceni całą sytuację, jeśli do tego dojdzie.
Mimo
krytycznej oceny opozycji, rada uznała wyjaśnienia wójta za
wystarczające. Nieznaczną większością głosów - 8:7 - przyjęto uchwałę o
niewygaszaniu mandatu.
- Dziękuję radnym, którzy dostrzegają, że
nasza praca daje już efekty - powiedział wójt, zwracając się następnie
do opozycji: - Radni opozycyjni decydują się na szalony krok.
Wiktor
Kwas nadal rządzi gminą. Zgodnie z procedurą, uchwałę przesłano do
wojewody. Ten zwróci się ponownie do korczyńskiej rady, by jednak
odebrała mandat wójtowi. W ciągu miesiąca musi zostać zwołana kolejna
sesja. Jeżeli rada znowu powie "nie”, wojewoda zrobi to sam - z mocy
prawa, wydając zarządzenie zastępcze. Wtedy lokalny samorząd może
wnieść skargę do sądu administracyjnego.
O KROK OD BANKRUCTWA
Niezależnie od
zawirowań z mandatami, lutowe sesje stały się forum do dyskusji o
kondycji, stanie finansów gminy. A z raportu otwarcia, jaki sporządziła
nowa władza wygląda, że Nowy Korczyn stoi... o krok od bankructwa.
- Nasza gmina ma 10.188.000 złotych długu. Należy go spłacić do 2016 roku -
oświadczyła przewodnicząca Matusik, opierając się na materiałach Regionalnej Izby Obrachunkowej.
10
milionów złotych to ogromne pieniądze. Niewyobrażalne dla zwykłego
śmiertelnika. Zwłaszcza kiedy zestawi się tę kwotę z budżetem gminy na
2007 rok, szacowanym na... 11 milionów.
- Sytuacja jest bardzo
trudna. W budżecie właściwie nie ma pieniędzy. Brakuje na inwestycje,
na podstawowe wydatki. Najgorzej jest z kanalizacją i oczyszczalnią
ścieków - wyliczał wójt Kwas. - Poprzednia ekipa nie zakończyła
inwestycji w 2006 roku. Ostateczny termin jej rozliczenia upłynie 30
kwietnia. Mamy mało czasu - przyznał. - Trzeba ratować sytuację. Grozi
nam, że będziemy musieli zwrócić 6,5 miliona złotych dofinansowania
Unii Europejskiej. Może być jedna wielka klapa.
Zdaniem Wiktora
Kwasa, pustki w kasie to efekt polityki finansowej prowadzonej przez
poprzednie władze. Lekką ręką brano kredyty, które nie były spłacane w
terminie. Dzisiaj długi rosną w lawinowym tempie. Gmina Nowy Korczyn
jest o krok od bankructwa.
- Chcemy wyrwać gminę z zapaści
finansowej. Po pierwsze, trzeba powstrzymać narastanie zadłużenia -
kreśli zarys programu naprawczego nowy wójt. - Po drugie, spokojnie
przygotować budżet. Musimy też ratować kanalizację i oczyszczalnię. To
być, albo nie być dla naszej gminy.
GROMY NA OPOZYCJĘ
Odmienne
zdanie - co zrozumiałe - ma opozycja. Zdaniem jej lidera Tadeusza
Steckiego, zadłużenie gminy jest mniejsze, i to o 4 miliony złotych.
Podczas lutowych sesji wiele razy protestował przeciwko zwalaniu winy
na rządzących Nowym Korczynem od 1990 roku ludowców.
Ale to na
głowę radnego Steckiego, który w poprzedniej kadencji pełnił funkcję
przewodniczącego rady, spadają dzisiaj największe gromy. Od góry do
dołu.
- Narobiliście wiele złego. Gmina jest zadłużona, a wy nadal
siejecie zamęt. Chcemy normalnie pracować, ale zamiast pomagać, umiecie
tylko skakać po plecach. Trzeba się opamiętać. Nie igrajcie z losem
mieszkańców! - przestrzegał Wiktor Kwas.
A mieszkańcy zaczęli
mówić. Głośno, odważnie, bez skrępowania. Ci, którzy przyjechali na
sesję, oskarżali opozycję o politykierstwo, robienie złej atmosfery,
tworzenie podziałów w społeczeństwie. - Dziwi mnie takie polityczne
podchodzenie radnych do różnych spraw. Dajcie spokój. Zostawmy to panom
w Warszawie, niech się oni w to bawią - apelował jeden z mieszkańców
Strożysk.
Zbigniew Zawada, który kiedyś był radnym, zwrócił
uwagę na rolę samorządu. - To znaczy, że mamy rządzić się sami. A nie
patrzeć na "górę”, bawić się w politykę. Dajcie czas tym, którzy u nas
wygrali wybory. Niech pokażą, co mogą zrobić. Wy umiecie tylko na nich
napadać, robić zamieszanie - mówił zbulwersowany. - Opozycja, owszem
jest potrzebna. Ale konstruktywna. A nie, kłaść kłody pod nogi.
-
Panowie, przecież już rządziliście. I co, narobiliście tylko długów.
Gdzie jest wasza moralność?! - pytał dramatycznym tonem Marian Buczak.
Tadeusz Stecki powtarzał swoje: - Nie robimy nic złośliwie. Po co te zatargi?
Adam Ligiecki ligiecki@echodnia.eu
Komentarze (0)
Uwaga: Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Za wypowiedzi naruszające prawo lub chronione prawem dobra osób trzecich grozi odpowiedzialność karna lub cywilna. IP Twojego komputera: 18.225.209.95