Strona startowa

Pochodzącego z Buska 59-latka, trudniącego się zbieraniem złomu, znaleziono przed południem. Ciało leżało na stercie ceglanego gruzu. Mężczyzna miał na twarzy niewielką ranę. Policyjna ekipa długo i dokładnie oglądała miejsce zdarzenia, zabezpieczała znajdujące się tu ślady. W tym samym czasie funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego buskiej Komendy Powiatowej Policji docierali do kolejnych mężczyzn, którzy 59-latka mogli widzieć w ostatnich godzinach jego życia.
W ocenie pracującego na miejscu tragedii biegłego medycyny sądowej doktora Ryszarda Skrzypka, mężczyzna w chwili gdy go znaleziono nie żył od 10, może 15 godzin. Życie stracił prawdopodobnie w środowy wieczór. Nie wiadomo co działo się wówczas w zaułku przy ulicy Bohaterów Warszawy. Obok stoi nowo wybudowany, jeszcze w stanie surowym, dom. Są stare drewniane komórki porośnięte dziką winoroślą i w tym miejscu często spotykają się amatorzy libacji „pod chmurką”. Kilkanaście metrów dalej stoi biurowiec Powiatowego Urzędu Pracy, ale z wspomnianego zaułka nie ma do niego dojścia.
Czy 59-letni zbieracz złomu był w środę wieczorem w towarzystwie innych osób? Co było przyczyną jego śmierci? Czy ktoś zadał mężczyźnie cios, czy też krytyczne okazały się obrażenia jakich doznał po tym, jak upadł? Na te pytania odpowiedzi szukają teraz buscy policjanci.
- W tej fazie śledztwa jest za wcześnie na stawianie jakichkolwiek hipotez. Zwłoki przekazaliśmy do Zakładu Medycyny Sądowej w Kielcach, gdzie wykonana zostanie sekcja. Trwają przesłuchania zatrzymanych mężczyzn, wśród których być może są świadkowie ostatnich chwil życia 59-latka - wyjaśniał nadkomisarz Roman Sobczak, komendant powiatowy policji w Busku Zdroju.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, policjanci dotarli do 10 osób, które mogą być źródłem informacji pomocnych w rozwikłaniu zagadkowej śmierci zbieracza złomu.

/MIO/

  Źródło: